Spływy kajakowe Klimków na Dobrzycy i Łobżonce
W ciągu minionego tygodnia Koło Turystów Górskich im. Klimka Bachledy w Kcyni wspólnie z Towarzystwem Miłośników Łobżenicy, przy wsparciu dyrektora kcyńskiego zakładu poprawczego, zorganizowało dwa spływy na Dobrzycy i Łobżonce. Są to ciekawe i malownicze rzeki północnej Wielkopolski. Obok mieszkańców Kcyni i okolic wzięli w nich udział sympatycy Towarzystwa Miłośników Łobżenicy, mieszkańcy gminy Wyrzysk, gminy Sadki oraz Sępólna Krajeńskiego. Jak zwykle na naszych spływach osobami funkcyjnymi zapewniającymi bezpieczeństwo kajakarzy byli nasi wychowawcy, Instruktorzy Kajakarstwa PZKaj, a także wychowankowie – doświadczeni kajakarze zwałkowi. Spływy te są doskonałą okazją do realizacji celów i zamierzeń programu wychowawczego realizowanego w naszej placówce pt: Bezpieczne Kajakarstwo.
Spływ 20 października na Dobrzycy był kontynuacją wcześniejszych, wrześniowych spływów na tej rzece, które zorganizowaliśmy dla amatorów aktywnego wypoczynku na łonie natury naszego regionu. Ty razem spłynęliśmy górnym odcinkiem tej rzeki z miejscowości Machliny do małej osady Golce. W słoneczne niedzielne przedpołudnie spłynęliśmy powoli meandrującą rzeczką. Na tym odcinku nie napotkaliśmy jakichkolwiek przeszkód w nurcie rzeczny, może poza betonowym stopniem po zniszczonej hydroelektrowni w rejonie Iwanic. Pokonaliśmy go, nie wychodząc z kajaków. Jest to rzeczka, dzięki której można nawiązać bliższe przyjaźnie, poznać doskonale swoich towarzyszy kajakowych wyjazdów. Nie martwiąc się o nurt i umiejętnie wychodząc z cofek, omawialiśmy wspólnie kajakowe plany na najbliższą przyszłość. Patrząc na skąpane w słońcu zrudziałe okoliczne oczerety, na szumiące w rytm oddechu jesiennego wiatru czubki drzew, oddawaliśmy się marzeniom. W oddali widzieliśmy tarniny, łąki z wielkimi wałkami zebranego siana. Wokół roznosił się intensywny zapach waleriany i mięty. Las o tej porze roku przestaje być gwarny. Nasłuchujemy pohukiwania puszczyka, kwilenia jastrzębia lub krzyku kruka, które, gdy podpływamy bliżej, zawsze gdzieś przerażone, cichnąc, umykają. Płynąc krętymi szlakami wodnymi, między olsami i grądami w ciszy i zamyśleniu słuchaliśmy dźwięków natury. Spoglądając na pierzaste chmury, podobne do naszych kajaków, które płynęły po błękitnej rzece, wydawało nam się, że słońce płynie nimi i pozwala kosztować, doświadczać świeżości powietrza, siły ogromnej, wielką tajemnicę płynąca z faktu bycia tutaj.
27 października spłynęliśmy Łobżonką z Witrogoszcza do Łobżenicy. Słoneczny poranek szybko zmienił się szybko w jesienną szarugę. W deszczową sukienkę przybrany poranek, nie zniechęcił nas jednak do kontynuacji spływu. Mokre słowa osuszaliśmy uśmiechem. W deszczowych zasłonach dostrzegaliśmy całe piękno otaczającego lasu. Słońce na twarzy roześmianej sześcioletniej Anastazji rozgrzewało nas, pisząc radość w oczach. Jak wielką siłą jest radość dziecka w czasie poznawania piękna przyrody jesiennej, jego fantazja w postrzeganiu rzeczy dla nas zwykłych i normalnych. Ileż entuzjazmu przyniosło zobaczenie śmigłego zimorodka pikującego nad wodą czy zaskoczonego naszą obecnością lisa, przemykającego między nadbrzeżnymi drzewami. A zarazem jej umiejętność współpracy w czasie pokonywania kajakami pni starych drzew leżących w nurcie. Zwinnie chowała się w kokpicie, gdy przeciskaliśmy się pod drzewami, aby za przeszkodą przy pomocy zbyt wielkiego jak na nią wiosła, pomagać płynąć dalej. Ta rzeka jest dla nas istnym darem bożym. Gdy jesteśmy na niej, czujemy się zawsze jak w niebie. I nieważna jest pogoda czy też leżące w nurcie rzecznym przeszkody. Mierzymy się z naszymi słabościami, przepływając bardzo trudny technicznie odcinek z Kościerzyna Wielkiego do Klawka czy malowniczy i łatwy z Dorotowa do Witrogoszcza. Ta rzeka to nasz świat, wokół dzika przyroda, a u góry chmury jak jeziora z bajki.
Tę atmosferę niesamowitości wyczuły debiutujące na kajakowych jedynkach Natalia i Daria, gdy zziębnięte po spływie, zapowiedziały swój udział w następnych naszych przygodach. A czy wyczuł ją rozgrzany pomaganiem niedoświadczonym koleżankom Rafał, gdy nurkował w zimnej wodzie….? Mi pomógł smak aromatycznej kawy z termosu. Rozgrzał chłodne myśli, deszczowe pomroki otulił ciepłem, rozpływającym się po wnętrzu ciała.
Autor: Redakcja