Zimowy spływ kajakowy na Orlej
Dnia 15 stycznia 2021 r. grupa wychowanków z naszego zakładu wzięła udział w zimowym spływie kajakowym na rzece Orlej. Dzięki wsparciu Pana Dyrektora Zakładu Poprawczego w Kcyni grupa odważnych wychowanków, wspólnie z wychowawcami, zmierzyła się z ekstremalnymi warunkami pogodowymi na rzece Orlej.
Niska temperatura (- 5 stopni Celsjusza) zmusiła nas do rezygnacji z wcześniej zaplanowanego spływu na bardzo trudnej technicznie rzece Rokitce. Zwyciężył zdrowy rozsądek i spłynęliśmy o wiele łatwiejszym odcinkiem Orlej, z Broniewa do Radzicza. Ubrani w neopreny i półsuchą odzież, z nasuniętymi na oczy ciepłymi czapkami oraz zabezpieczeni ocieplanymi rękawiczkami lateksowymi, odważnie sprowadziliśmy kajaki przy moście w Broniewie na wartko płynącą wodę. Grupa nasza to doświadczeni wodniacy, wielokrotnie wyprawiający się na trudne szlaki kajakowe. Doskonale zdawaliśmy sobie sprawę z grożących nam niebezpieczeństw w czasie pokonywania przeszkód zalegających w nurcie rzecznym. Nie wolno nam było się w jakimkolwiek sposób zmoczyć w lodowatej wodzie. Zmoczone rzeczy przyspieszały wychłodzenie organizmu, co w efekcie mogło prowadzić do hipotermii lub bolesnych odmrożeń. Powoli i bardzo ostrożnie przepływaliśmy pod drzewami lub też przerzucaliśmy się nad nimi. Jakże ważna była tutaj wzajemna pomoc i asekuracja oraz zaufanie do partnera w drugim kajaku. Świadomość grożących niebezpieczeństw a zarazem doskonała współpraca uskrzydlała nas i wprowadziła w wyśmienity nastrój. Podana dłoń czy wiosło niosły za sobą wiele głęboko międzyludzkich wartości. Jeszcze uśmiech na twarzy i krzepiące słowa uznania za udzieloną pomoc…
A sama rzeka w zimowym anturażu wyglądała jakby jakiś artysta z pędzlem w dłoni malował przepiękny obraz. Białe płatki śniegu drobniutkie jak kaszka manna z lekkością baletnicy tańczyły w rytm podmuchów wiatru nad naszymi rozpalonymi głowami. Mróz jak koronczarka haftował najpiękniejsze wzory na suchych badylach nadbrzeżnych oczeretów, mieniły się one w promieniach słonecznych tęczowymi refleksami. Płynąc wśród tych sennych zacisz, wśród oszronionych srebrzyście zatok, podziwialiśmy w lodach płonące tęczowe światełka. Cały las wkoło przysypany białym całunem śniegu, pogrążony w szarej ciszy, wił się szpalerami nagich drzew w wąskim rzecznym jarze po białej równinie okolicznych pól… Było słonecznie, zimno, uroczyście i tak przestrzennie…
Wybornie bawiąc się doskonaliliśmy swoje kajakowe umiejętności. Po trzech godzinach zameldowaliśmy się na mecie, gdzie nasi opiekunowie przygotowali dla nas grilla i ciepłe kiełbaski.
To pierwszy nasz spływ w nowym roku 2021. Do Rokitki zaś jeszcze wrócimy, jak tylko wiosenne wiatry zmienią tą obecnie zimną i martwą krainę lodu, w znane tak dobrze nam pełne wodnej kipieli kajakowe eldorado.
Autor: Redakcja